Lekcja historii Taekwon-Do

Ludzie, zdarzenia, miejsca, daty, powody oraz przebieg powstania Taekwon-Do. Generał ujawnia szczegóły kluczowych zdarzeń i zagadnień - powody wyjazdu z Południowej Korei, charakter i zasięg jego związków z Koreą Północną. Dr He Young Kimm, wybitny adept sztuk walki i historyk, przeprowadza szczegółowy wywiad z legendarnym mistrzem sztuk walki. Słowo od Autora wywiadu, dr He Young Kimm: Generał Choi opowiada o swoim fascynującym życiu - w pewnym momencie dzieliły go tylko 3 dni od własnej egzekucji - i o procesie tworzenia i doskonalenia sztuki Taekwon-Do. Dziś osiemdziesięcioletni starzec nadal pozostaje wibrującym mocą elementem społeczności sztuk walki XX-go wieku oraz świetlanym przykładem dla wszystkich niosących jego sztukę w nowe tysiąclecie. Dla pełnego zrozumienia mojej rozmowy z gen. Choi niezbędna jest pewna wiedza o stosunkach pomiędzy narodami Dalekiego Wschodu: Chinami, Koreą i Japonią, połączonych geografią, kulturą i pięcioma tysiącami lat historii. Potężne Chiny pełniły rolę starszego brata Korei. W azjatyckim rozumieniu znaczy to, że czuwały nad nią i wspierały w razie potrzeby czy obcego najazdu. Relacje między Japonią i Koreą są nieco odmienne. Przekazując Japończykom tajniki budowy świątyń, klasycznej wiedzy oraz buddyjskiej wiary, to Korea we wczesnych okresach dziejów odgrywała rolę starszego brata Japonii. Japonia w okresie Restauracji Meji jako pierwsza z tych trzech krajów otwarła się na wpływy zachodniej kultury i nauki. Cesarz, odzyskawszy ster rządów, usilnie zachęcał swych poddanych do powiększania wiedzy o Zachodzie. W rezultacie Japonia, dzięki zachodniej sztuce wojennej i uzbrojeniu, zdołała pokonać Chiny w 1894 oraz okupować i anektować Koreę w 1910. Naród koreański zawzięcie walczył o niepodległość przez trzydzieści pięć lat, uzyskując ją dopiero wraz z zakończeniem II Wojny Światowej. Do dzisiaj wielu Koreańczyków wciąż odczuwa nieprzejednaną nienawiść do Japończyków. Wywiad z gen. Choi przeprowadziłem 1 sierpnia 1998 roku oraz pomiędzy 27 lutego a 1 marca roku 1999. Rozmowy te stanowią część moich badań nad historią koreańskich sztuk walki. Niniejszy artykuł ukazał się w „Taekwon-Do Times” ze stycznia 2000 Nota od Autora: Ponieważ wywiad przeprowadzono w języku koreańskim, za wszelkie błędy rzeczowe i językowe tłumaczenia z koreańskiego na język angielski odpowiadam wyłącznie ja. Nota tłumacza z angielskiego na polski : W ślad za słowem od Autora oświadczam, że błędy w tłumaczeniu z angielskiego na polski stanowią moją wyłączną własność. Nota od tłumacza z polskiego na polski: Moje są wszelkie pozostałe chropawości tekstu. Wywiad przeprowadził dr He Young Kimm. Fotografował Olin Trash (zdaniem wydawnictwa TaeKwon-Do Times, w którym ukazał się wywiad w języku angielskim. Jest to niezgodne z prawdą. Rzeczony dżentelmen z całą pewnością nie wykonał większości zdjęć).
Dr Kimm: Generale Choi, dziękuję za spełnienie mojej prośby o wywiad. Chodzą o panu ciekawe słuchy, że ma pan dwa nazwiska i dwie daty urodzin. Czy to prawda?
Gen. Choi: Prawda. Zgadza się jedno i drugie. Urodziłem się w Korei 9 listopada 1918 roku. W tym czasie koreański kalendarz opierał się na cyklu księżyca, miesiące liczyły 27 lub 28 dni. W latach sześćdziesiątych Korea przeszła na kalendarz zachodni, oparty na cyklu słonecznym, w którym miesiąc ma 30 lub 31 dni. Według zachodniego kalendarza moje urodziny wypadają 22 grudnia, więc mam jakby dwa razy urodziny. 9 listopada przypadają te, które obchodzę. Co do moich nazwisk, pierwsze brzmi Choi Hong Hi, i zostało mi nadane przez mego ojca w dniu urodzin w 1918 roku. Moje drugie imię to Taekwon-Do, nadane mi przez Boga w 1955 roku.
Dr Kimm: Jak rozpoczął pan swój trening sztuk walki?
Gen. Choi: Iskrą, która spowodowała, że rozpocząłem treningi był głośny incydent za czasów japońskiej okupacji Korei. W 1930 roku grupa japońskich uczniów szydziła i dokuczała grupie koreańskich uczennic w pociągu jadącym do Kwang Ju. Po przybyciu do stacji końcowej rozwścieczeni i znieważeni koreańscy uczniowie otoczyli Japończyków i ciężko ich pobili. Następnie przybyła policja japońska i bezlitośnie rozprawiła się z występującymi w swej obronie koreańskimi uczniami. Wieść o tym incydencie błyskawicznie rozniosła się po całej Korei. W proteście przeciw oburzającym aktom przemocy uczniów japońskich i policji, koreańska młodzież szkolna rozpoczęła strajki i demonstracje w szkołach w całym kraju. Byłem jednym z przywódców ruchu protestacyjnego w swojej szkole, inicjowałem i kierowałem uczniowską demonstracją na jej terenie. Zostałem za to karnie usunięty z japońskiego systemu szkolnictwa. Mój ojciec, o poglądach zdecydowanie antyjapoń-skich, lecz troszczący się o moją przyszłość nalegał, abym uczył się chińskich znaków i sztuki kaligrafii. Sądził, że kwalifikacje te mogłyby zapewnić mi pracę przy wykonywaniu kamieni nagrobnych. Zatem wyjechałem uczyć się u mistrza Han Il Dong, bardzo sławnego kaligrafa. Uczyłem się też od niego swojej pierwszej sztuki walki, Taek Kyun.
Gen. brygady Choi Hong Hi w roku 1951
Dr Kimm: Jaki był cel Pańskiego wyjazdu do Japonii? Z jakiego powodu rozpoczął pan naukę karate?
Gen. Choi: Studiowałem kaligrafię i chińskie ideogramy przez siedem lat. Mój ojciec był zadowolony z osiągniętego przeze mnie poziomu umiejętności. W tym czasie zacząłem się silniej interesować zachodnią kulturą, nauką i prawodawstwem. Kilku moich przyjaciół uczyło się o Zachodzie w Japonii. Podczas swoich wakacji opowiadali mi o swoich zajęciach i zachęcali mnie, abym dołączył do nich wJaponii. Tak właśnie zdecydowałem się na wyjazd. Kilka dni przed wyjazdem do Japonii straciłem wszystkie moje pieniądze, przegrywając je w karty. To były pieniądze na podróż i utrzymanie w Japonii. Błagałem pana Hur, żeby zwrócił mi chociaż część przegranej. Odmówił tłumacząc mi, że celem gry w karty jest zarobić pieniądze, a nie je oddawać. Kiedy wstał, żeby odejść, chwyciłem stojący obok kałamarz i cisnąłem w niego. Trafiłem go w czoło tak, że stracił przytomność. Krew i atrament zalały jego twarz. Zabrałem pieniądze z jego kieszeni i pobiegłem do domu. Parę dni później dotarłem do Kioto w Japonii. Było jasne, że nie mam po co wracać do swego rodzinnego miasta bez opanowania choćby podstaw samoobrony. Najpierw myślałem o nauce boksu, ale mój przyjaciel Kim Hyun Soo przekonał mnie, byśmy razem obejrzeli zajęcia karate, prowadzone na uniwersytecie Dong Dai Sa. Kilka dni później zacząłem ćwiczyć karate.
Dr Kimm: Przeniósł się pan następnie z Kioto do Tokio. Jaki był powód tych przenosin ijak wyglądało życie tokijskie?Gen. Choi w roku 1943 z innymi adeptami japońskiego karate w głównej szkole Shotokan — w trzecim rzędzie, piąty od lewej.
Gen. Choi: Moim pierwotnym zamiarem było dostać się do szkoły w Kioto. Przez półtora roku nieustannie uczyłem się angielskiego, matematyki i ćwiczyłem karate. Jednak nie udało mi się zdać egzaminu do czwartej klasy. Postanowiłem więc jechać do Tokio w nadziei, że może tam mi się lepiej poszczęści. W Tokio mieszkał bliski przyjaciel z mojego rodzinnego miasta, Lee Jong Ryun. Pomógł mi się tam osiedlić. Ponownie zgłębiałem angielski, matematykę i uczyłem się karate. Ostatecznie zdałem egzamin wstępny i zostałem przyjęty do czwartej klasy Wyższej Szkoły Biznesu Dong A. To stwarzało mi możliwość ewentualnego podjęcia studiów wyższych na wydziale prawa Uniwersytetu Choong Ang. Na uniwersytecie ćwiczyłem karate pod okiem mistrza Gichin Funakoshi, twórcy shotokanu. U mistrza Funakoshi regularnie trenowałem w dojo shotokanu i brałem udział w specjalnych „nocnych wędrówkach treningowych” z Tokio do Kamakury. Po promocji na drugi dan w karate, mój przyjaciel Yoon Byung In i ja rozpoczęliśmy nauczanie karate na dachu budynku YMCA w Tokio. Po wyzwoleniu Korei w 1945, mistrz Yoon powrócił do kraju i stworzył Kwon Bub Club w Seulu przy Chrześcijańskim Stowarzyszeniu Młodzieży Męskiej YMCA.
W młodości, generała bawiła również jazda konna.
Dr Kimm: Jak trafił pan do japońskiej armii? Co się stało, że oskarżono pana o zdradę i osadzono w więzieniu?
Gen. Choi: Pod koniec 1942 roku, dzieliłem z innymi pogląd, ze Japonia zmierza do przegranej w tej wojnie, byłoby więc bardzo głupio wstępować do japońskiej armii. Niestety odmówiono wtedy dostępu do szkół większości koreańskich uczniów wJaponii i wcielono ich do wojska. Wielu z nas zaczęło ukrywać się, przenosić się nieustannie z miejsca na miejsce, żeby uniknąć poboru. Ostatecznie policja złapała mnie i zmusiła do wstąpienia do armii japońskiej 20 października 1943 roku. Wysłano mnie z powrotem do Seulu i dołączono do innych przymusowo wcielonych koreańskich studentów w celu przeprowadzenia podstawowego przeszkolenia w seulskim Uniwersytecie Narodowym. Następnie wysłano nas do 42 Jednostki Dywizji Pyung Yang. Żołnierze stawiali znaczny opór swoim japońskim przełożonym. Wkrótce po naszym przyjeździe znalazłem się w grupie 30 studentów-zołnierzy zdecydowanych podjąć próbę ucieczki w góry Baek Doo, leżące na granicy mandżursko-koreańskiej. Tam zamierzaliśmy połączyć się z Podziemną Armią Wyzwolenia Korei i walczyć przeciwko japońskim okupantom. Nasz plan ucieczki nie powiódł się. Zostaliśmy wszyscy aresztowani i osądzeni pod zarzutem zdrady. Początkowo, zasądzono mi siedem lat więzienia. Później wyrok zmieniono i miałem zostać stracony dnia 18 sierpnia 1945 roku. Na trzy dni przed moją egzekucją moja ojczyzna została wyzwolona spod japońskiej okupacji. 15 sierpnia 1945 roku opuściłem więzienie Pyung Yang.
Gen. Choi w roku 1951, wicedyrektor Wojskowej Szkoły Oficerskiej.
Dr Kimm: Po wyzwoleniu Korei, był pan przywódcą Studenckiej Grupy Ochotniczej. Potem wstąpił pan do Angielskiej Szkoły Wojskowej. Czy mógłby pan powiedzieć więcej o swojej działalności w tym czasie?
Gen. Choi: Gdy moi towarzysze studenci-żołnierze i ja opuściliśmy więzienie, usłyszeliśmy apel do nas od Kun Joon, czyli Komitetu Samorządowego w Seulu. Usłyszany przez nas przekaz radiowy był zaproszeniem od pana Yu Woon Young, lidera Komitetu, do przyjazdu do Seulu i przyłączenia się do ich prac. Pod jego przywództwem sformowaliśmy Studencką Grupę Ochotniczą dla utrzymania prawa i porządku publicznego, ponieważ jeszcze nie została utworzone koreańskie służby policyjne. Jakiś czas póżniej pan Yu został zamordowany. Studencka Grupa Ochotnicza rozpadła się na dwa obozy, z których jeden argumentował za komunizmem, a drugi, któremu przewodziłem, opowiadał się za przestrzeganiem ideałów demokracji. Jako lider tej właśnie grupy, miałem okazję poznać pana Reas, majora armii amerykańskiej, pełniącego funkcję dyrektora Angielskiej Szkoły Wojskowej. Miała ona z czasem przekształcić się w Koreańską Akademię Wojskową. Poprzez tę znajomość zostałem jednym ze 110 ojców-założycieli koreańskich sił zbrojnych.
Dr Kimm: Po mianowaniu na podporucznika w koreańskiej armii, przydzielono pana do Czwartego Pułku w Kwang Ju. Proszę opowiedzieć nam o swoich obowiązkach i doświadczeniach w Kwang Ju.
Gen. Choi: Po przyjeździe do Kwatery Głównej Czwartego Pułku w Kwang Ju stwierdziłem, że organizacja lokalnej policji była wręcz znakomita. Zgromadzili liczebniejsze kadry i zdobyli większe znaczenie oraz autorytet aniżeli my, wojskowi. Niejednokrotnie zdarzało się, że funkcjonariusze policji aresztowali personel wojskowy za błahe przewinienia, a następnie dotkliwie bili ich za karę. Takiego stanu rzeczy nie można było tolerować, wobec czego wydałem żołnierzom zakaz opuszczania jednostki w pojedynkę. Ponadto, włączyłem treningi Tang Soo (karate) do dziennego rozkładu zajęć szkolenia wojskowego. Jednakże moje sumienie palił wstyd za decyzję nauczania sztuki karate. Osobiście miałem Japończyków w pogardzie, jakże więc mogłem uczyć japońskiego karate swoich koreańskich żołnierzy? Wtedy to rozpocząłem badania nad sztukami walki. Za cel postawiłem sobie stworzenie nowej, koreańskiej sztuki walki, opartej na naukowym fundamencie i treściach duchowych odpowiednich dla koreańskich żołnierzy. Prowadziłem badania, ćwiczyłem i uszlachetniałem tę nową sztukę przez 9 lat. W 1955 roku stworzyłem koreańską sztukę walki Taekwon-Do.
Dr Kimm: 25 czerwca 1950 roku wybuchła wojna koreańska i trwała trzy lata. Jakie były pana obowiązki podczas wojny?
Gen. Choi: W czerwcu 1949 roku otrzymałem rozkaz wstąpienia do Wyższej Szkoły Wojskowej w Stanach Zjednoczonych. Było to podczas mojego miesiąca miodowego i naprawdę trudno przyszło mi opuścić moją młodą żonę. Ale jestem żołnierzem i słucham rozkazów. Pod przywództwem płk Choi Duk Shin czterech z nas zaokrętowało się na statek płynący do Stanów Zjednoczonych. Któregoś dnia podróży, gdy ćwiczyłem kopnięcia na pokładzie, zleciał mi but z kopiącej nogi wprost do Pacyfiku. Nie mogłem chodzić w jednym bucie, więc cóż, zdjąłem drugi i również cisnąłem go do wody. Następnie wróciłem do kajuty. Po przyjeździe do Stanów, najpierw trafiliśmy do Głównej Szkoły Wojsk Lądowych w Forcie Riley w Kansas, następnie przyjęto nas do Wyższej Szkoły Dowodzenia w Forcie Benning w Georgii. W przerwach w szkoleniu wojskowym miałem sposobność demonstrować moim kolegom z klasy techniki Tang Soo. Ukończyliśmy szkołę 23 czerwca 1950 roku, dwa dni przed wybuchem wojny w moim kraju. Rozpoczęliśmy pośpieszny powrót do Korei. Natychmiast dostałem rozkaz założenia Wojskowej Szkoły Oficerskiej. Podczas służby w funkcji zastępcy dyrektora tej szkoły, odwiedził mnie założyciel Chung Do Kwan, mistrz Lee Won Kuk. Wyjaśnił mi, że z „osobistych względów” musi wyjechać do Japonii i poprosił mnie, abym zastąpił go w obowiązkach głowy Chung Do Kwan. Zgodziłem się, jednakże od momentu promowania na stopień generała, pełniłem te obowiązki wyłącznie honorowo, zaś właściwą funkcję przywódcy Chung Do Kwan przekazałem mistrzowi Son Duk Son. Kiedy nasze oddziały przekroczyły 38 równoleżnik, zostałem przydzielony do Pierwszego Korpusu. Jednym z moich pierwszych zadań było przygotowanie odprawy dla generała Douglasa Mac Arthura, głównodowodzącego Oddziałów Narodów Zjednoczonych. Odwiedził on linię frontu, mnie zaś wybrano do przedstawienia mu raportu o bieżących działaniach wojennych. Towarzyszyło mu wielu generałów z sił Narodów Zjednoczonych. Po trzydziestominutowej odprawie zapytałem go, czy ma jakieś pytania. Na co on odpowiedział: „nie mam pytań, wszystko jasne”. A potem zbliżył się, uścisnął moją dłoń i zapytał o nazwisko.
Gen. Douglas McArthur ściska dłoń gen. Choi Hong Hi. Dr Kimm: Utworzył pan 29 Dywizję Piechoty, znaną również jako „Dywizję Pięści”. Czy mógłby pan opowiedzieć o powstaniu tej jednostki i jej unikalnych insygniów? Z gen. Lee Eung Joon w 1953 roku. Na lewym ramieniu gen. Choi zobaczyć można insygnia jego sławnej 29. „Dywizji Pięści”. Gen. Choi: We wrześniu 1953 roku gen. Baek Sun Yub, szef sztabu Armii Koreańskiej wydał mi rozkaz utworzenia 28 Dywizji. Zapytałem go: „Czy to będzie ostatnia dywizja tworzona podczas wojny?”. Odpowiedział: „Nie, ostatnia zostanie utworzona za kilka miesięcy”. Zapytałem go więc, czy mógłbym utworzyć tę ostatnią dywizję, 29 Dywizję Piechoty, a on przychylił się do mojej prośby. Pierwszym zadaniem było wymyślenie charakterystycznej, wyróżniającej się flagi dywizji. Oparłem się na liczbie 29, dwójka symbolizowała podzielony Półwysep Koreański. W cyfrze 9 zobaczyłem odcisk własnej pięści. Zaprojektowałem flagę dywizji jako własną pięść ponad Półwyspem Koreańskim. Po zobaczeniu flagi, ludzie nadali 29 Dywizji Piechoty przezwisko „Dywizja Pięści”, czyli Dywizji „Ik Keu”. Moim drugim zadaniem było zgromadzić kadrę oficerską dywizji. Do pomocy w treningu musztry zjednałem sobie pomoc płk Ha Chung Kab, oraz ppłk Kim Hwang Mok. Zwerbowałem też mistrzów Nam Tae Hee i Han Cha Kyo do pomocy w szkoleniu żołnierzy w Tang Soo. Chociaż wciąż stosowałem określenie Tang Soo, forma i jakość technik były już wtedy daleko odmienne od standardów karate, jakie poznałem w Japonii. Swym oficerom i instruktorom Tang Soo wydałem specyficzne rozkazy: „Podczas treningu Tang Soo żołnierz winien kłaniać się instruktorowi bez względu na hierarchię wojskową. Poza salą treningową obowiązuje oddawanie honorów zgodnie z rangą wojskową”. Połączenie szkolenia wojskowego i treningu Tang Soo uczyniło naszą dywizję unikalną w Armii Koreańskiej. Byliśmy gotowi walczyć zarówno z bronią, jak i bez broni. Dr Kimm: W 1954 roku prezydent Seung Man Rhee po obejrzeniu pokazu Tang Soo w wykonaniu 29 Dywizji stwierdził: „To jest Taek Kyun. Wszyscy nasi żołnierze powinni trenować tę sztukę”. Jakie znaczenie miał ów pokaz i słowa, jakie padły z ust prezydenta Rhee? Gen. Choi: W czerwcu 1954 roku Dywizja Pięści opuściła Wyspę Cheju, dołączając do Drugiego Korpusu, stacjonującego w prowincji Kang Won we wschodniej części Korei. W połowie września odbyła się tam ceremonia upamiętniająca jednocześnie czwartą rocznicę powołania Drugiego Korpusu i pierwszą rocznicę powstania 29 Dywizji. Częścią obchodów był pokaz technik Tang Soo w wykonaniu żołnierzy 29-ej Dywizji. Prezydent Rhee oglądał nasz pokaz z wielkim zainteresowaniem i usiadł dopiero p° pół godzinie Prezydent Rhee Seung Man upewnia się co do trwania pokazu. Gdy mistrz Nam Tae szczegółów oglądanych technik Taekwon-Do. Hee rozbił pięścią stos dachówek prezydent, wskazując na kostki swojej pięści zapytał mnie: „Tym rozbijacie dachówki?”. Na co odpowiedziałem: „Tak jest!”. Wtedy prezydent odwrócił się w kierunku obecnych dostojników i rzekł: „To jest Taek Kyun. Chcę widzieć wszystkich naszych żołnierzy trenujących tę sztukę”. Faktem jest, że wielu dowódców Armii Koreańskiej nie życzyło sobie, bym nauczał Tang Soo żołnierzy pod ich rozkazami. Ale owa wypowiedź prezydenta ułatwiła wprowadzenie Tang Soo do pozostałej części armii. Gen. Max-well Taylor podczas wizyty w 29 Dywizji Pięści w 1953 roku. Aby tego dokonać, potrzeba mi było centrum szkoleniowego, gdzie mógłbym trenować przyszłych instruktorów sztuki walki. Gdy 29 Dy wizja przeniosła swoja kwaterę główną do Yong Dae Ri w zachodnich rejonach Gór Sulrak, wydałem rozkaz wybudowania hali treningowej. Nazwałem ją Oh Do Kwan i tam właśnie mistrz Nam Tae Hee rozpoczął nauczanie wojskowych instruktorów sztuki Tang Soo. Gdy prezydent nazwał naszą sztukę używając słowa „Taek Kyun” zrozumiałem, że Tang Soo potrzeba nowej nazwy, zbliżonej do tego określenia. Techniki, których nauczałem nie były technikami Tang Soo ani też Taek Kyun, stąd pilnie potrzebna była nowa nazwa. Sceny z pokazu podczas obchodów 3 rocznicy Drugiego Korpusu Piechoty w 1954, który jak się miało okazać, zaważył na dalszych losach Taekwon-Do. U góry po lewej pokaz nożnych technik w wyskoku, po prawej pokaz technik obronnych przed atakiem bagnetem. Obok, major Nam Tae Hee prowadzi drużynę na pokaz. Dr Kimm: W roku 1955 powołał pan doradczy komitet dla nadania nazwy nowej sztuce walki. W jakim celu powstał ten zespół i jakim problemom stawił pan czoła podczas spotkań? Gen. Choi: Jak wspomniałem poprzednio, odkąd w roku 1946 przydzielono mnie do Czwartego Pułku w Kwang Ju City, rozwijałem i trenowałem sztukę Tang Soo oraz jej nauczałem. Sztuka ta bazowała na azjatyckiej filozofii, zaś jej techniki oparłem na naukowej analizie ruchu. Nasz pokaz z udziałem prezydenta Rhee był wielkim sukcesem. Stworzyłem nazwę Taekwon-Do i w 1955 uznałem, że nadszedł czas, by ogłosić tę nową nazwę sztuki. Uznałem przy tym, że rozsądniej będzie, zamiast czynić to osobiście, powołać w tym celu komitet doradczy. W tamtym czasie wiele cywilnych sal treningowych (dojang) używało nazwy Tang Soo, Kong Soo czy Kwon Bub, z uwagi na niechętny stosunek wielu dowódców w armii wobec mojej działalności. Posiedzenie Komitetu, które w 1954 nadało Taekwon-Do jego nazwę. Trzeci od lewej zasiada gen. Choi Hong Hi. Komitet skupił wiele wybitnych osobistości, takich jak pan Cho Kyung Jae, wiceprzewodniczący Zgromadzenia Narodowego, gen. Lee Hyung Keun, Naczelny Dowódca Armii, redaktorzy naczelni gazet itp. Na spotkaniu wyjaśniłem, że nazwa Taekwondo oznacza sztukę kopania i uderzania. Kilku członków skłaniało się do nazw Tang Soo i Kong Soo, zaś pozostali zgodzili się, że należy używać nazwy Taekwon-Do. Jednak jeden z członków komitetu zasugerował, że powinniśmy przedłożyć nazwę prezydentowi Rhee do aprobaty. Nazwę przesłano do prezydenta Rhee, a on ją odrzucił. Sądził, że najwłaściwszą nazwą będzie Taek Kyon, określające tradycyjną sztukę walki. Zwróciłem się do pana Kwak Young Yoo, szefa sztabu prezydenta i pana Suh Jung Hak, szefa sił ochrony prezydenckiej, wyjaśniając, że tu chodzi o nową sztukę walki, całkowicie odmienną od dawnej sztuki Taek Kyun. Poprosiłem ich, żeby spróbowali przekonać prezydenta do nowej nazwy. Ostatecznie, otrzymałem pozwolenie od prezydenta Rhee na używanie nowej nazwy Taekwon-Do. Po otrzymaniu zgody od prezydenta wydałem rozkaz usunięcia z Dojang Oh Do Kwan i Chung Do Kwan starych znaków Tang Soo i zastąpienia ich nowymi znakami Taekwon-Do. Również udzieliłem instrukcji mistrzowi Nam Tae Hee, by odtąd żołnierze Taekwon-Do mówili „Tae Kwon” podczas oddawania sobie honorów wojskowych. Nazwa Taekwon-Do stopniowo rozpowszechniała się wśród żołnierzy poprzez Oh Do Kwan i wśród cywilów poprzez Chung Do Kwan. Podsumowując, sądzę, że wprowadzenie nowej nazwy „Taekwon-Do” zawdzięczam stanowisku dwugwiazdkowego generała, posiadaniu wpływowego przyjaciela w osobie gen. Lee Hyung Keun, Naczelnego Wodza Armii Koreańskiej i dobrym układom z prezydentem Seung Man Rhee poprzez kaligrafię i Tang Soo. Dr Kimm: W 1959 roku przewodził pan drużynie TKD podczas grzecznościowego tournee w Wietnamie i Republice Chin. Jak doszło do tych podróży? Jakie miały znaczenie te pokazy? Członkowie grupy pokazowej Taekwon-Do wraz ze swoimi wietnamskimi gospodarzami podczas tournee w roku 1959. Gen. Choi stoi, siódmy od prawej. Gen. Choi: W lecie 1957 roku prezydent Rhee zaprosił prezydenta Go Din Diem do złożenia wizyty w Korei. Jednym z punktów oficjalnego planu pobytu był pokaz Taekwon-Do. Oglądając go, Prezydent Diem powiedział: „Rozumiem teraz, skąd płynie ta siła i zdyscyplinowanie koreańskich żołnierzy”. Mój przyjaciel gen. Choi Duk Shin zapamiętał tę uwagę. Jakiś czas później gen. Choi został mianowany am- basadorem w Wietnamie. Wystąpił do prezydenta Diem, żeby ten zaprosił koreańską drużynę Tae-kwon-do na pokaz do Wietnamu. Prezydent wystosował zaproszenie. Otrzymaliśmy również zaproszenie do złożenia wizyty w Republice Chin. Wybrano 21 adeptów TKD do drużyny pokazowej i przez dwa tygodnie poddawano specjalnemu treningowi w sali Głównej Kwatery Armii. Pokaz w Wietnamie odniósł wielki sukces. Zaproszono nas do wykonywania pokazów przez okres 2 tygodni i w tym czasie nasze pokazy podziwiało ponad 300 tys. ludzi. Pod wrażeniem sukcesu naszej wizyty, prezydent Diem poprosił nas o przedłużenie pobytu w Wietnamie o jeszcze jeden tydzień. W trakcie jednego z naszych pokazów, gen. Tiu, Inspektor Akademii Wojskowej, a później prezydent Wietnamu, powiedział: „Nigdy nie sądziłem, by ludzkie ciało było zdolne generować aż taką moc. Oto jest sztuka walki, którą powinniśmy uprawiać w Wietnamie”. Kierownictwo ekipy pokazowej w Wietnamie i Chinach. Znaczenie tej podróży było podwójne. Po pierwsze, pierwszy raz na przestrzeni pięciu tysięcy lat historii Korei pokazano w innym kraju kulturę, duszę i technikę koreańską. Po drugie, w 1962 roku rząd Wietnamu wystąpił z oficjalną prośbą do władz Korei, żeby wysłała grupę instruktorów do Wietnamu w celu nauczania w kregach wojskowych i cywilnych sztuki Taekwon-Do. Przed powrotem do Korei, zatrzymaliśmy się w Tajpei, Republice Chin. Powitał nas gen Yu. Prezydent Go Din Diem wręcza gen. Choi pamiątkowy medal. W swojej mowie powitalnej powiedział: „Chiny i Korea stanowiły rodzeństwo przez tysiąclecia. Tae-kwon-do równie dobrze mogło dotrzeć do Korei z Chin w czasach Królestwa Kija (Kija to legendarny chiński założyciel Królestwa Kija w czasach przed narodzeniem Chrystusa.)”. W odpowiedzi, kryjąc swą irytację, powiedziałem do zebranych: „Istotnie, Chiny i Korea stanowiły siostrzane państwa w ciągu całej swej historii. Ale Taekwon-Do jest nową sztuką walki, stworzoną przeze mnie w 1955 roku. Nie było żadnego Tae-kwon-do przed narodzeniem Chrystusa”. Daliśmy pokazy w Dae Buk i w Dae Nam. Na naszym pokazie w Dae Buk obecnych było wielu wysokiej rangi oficjeli z chińskiego rządu, włączając Chiang Kyung Kuk, syna prezydenta i drugiego co do znaczenia człowieka w Republice. Podczas przygotowywania planu pokazów, Chińczycy zażądali osobnego czasu na pokaz Byuk Jang Sool, czyli Kung Fu. Chętnie się zgodziliśmy w przeświadczeniu, że jest w naszej mocy pobić popularność Kung Fu. Podczas pokazu otrzymaliśmy wiele owacji na stojąco i oklasków za nasze rozbicia, kopnięcia i pokazy obrony przed uzbrojonym napastnikiem. Gen. Yu wita koreańskich gości w imieniu chińskich gospodarzy. Koreański ambasador w Republice Chin, gen. Kim Hong Il, powiedział mi: „Rok temu płakałem z żalu, gdy Chińczycy jednym punktem pokonali naszą drużynę siatkarską. Lecz dzisiaj płaczę z radości widząc, jak dalece techniki Taekwon-Do przewyższają techniki Kung Fu”. Dr Kimm: Jakich utrudnień się pan spodziewał, organizując pierwszy Koreański Związek Taekwon-Do? Gen. Choi jako Dyrektor Departamentu Sztuk Walki Armii Koreańskiej. Gen. Choi: W 1959 roku pracowałem w Kwaterze Głównej Armii w Seulu i mogłem poświęcić Taekwon-Do więcej czasu. Stworzyłem Departament Sztuk Walki w armii (Mu Do) i zostałem mianowany jego pierwszym dyrektorem. W Seulu jednym z moich głównych celów stało się połączenie największych grup Taekwon-Do i utworzenie Koreańskiego Związku Taekwon-Do. Początkowo planowałem stworzyć Koreański Związek Sztuk Walki. Chciałem, by w przeciwieństwie do Koreańskiej Unii Sportowej, kładącej nacisk na współzawodnictwo sportowe, Koreański Związek Sztuk Walki skoncentrował się na wschodniej filozofii. Jednak liderzy Judo i Kumdo zdążyli przyłączyć się już do Koreańskiej Unii Sportowej. Nie miałem innego wyboru, jak tylko również się przyłączyć. Ażeby zostać członkiem Unii, musieliśmy mieć jedną wspólną nazwę dla sztuk opartych na kopnięciach i uderzeniach. W armii określenie Tae-kwon-do było już szeroko używane, jednakże Oh Do Kwan, Władze Koreańskiego Związku Taekwon-Do w 1959. Gen. Choi (siedzi trzeci od lewej) został wybrany jego Prezydentem. Chung Do Kwan i wiele cywilnych szkół wciąż używało nazw takich, jak Tang Soo, Kong Soo czy Kwon Bub. Późną jesienią 1959 roku zaprosiłem do mojego domu liderów czterech największych Kwanów. No Byung Jik reprezentował Song Moo Kwan; Yoon Kwe Byung, Ji Do Kwan; Lee Nam Suk, Chang Moo Kwan i Hwang Ki reprezentował Moo Duk Kwan. Ja reprezentowałem Oh Do Kwan i Chung Do Kwan. Powiedziałem im, że istnieje pilna potrzeba zjednoczenia się pod jedną wspólną nazwą, ażeby przedsięwziąć Gen. Choi wręcza wyróżnienie Choi Chang Keun za znakomite osiągnięcia treningowe w Oh Do Kwan. starania o członkostwo w Koreańskiej Unii Sportowej. Wyjaśniłem im, że Taekwon-Do jest już dobrze znane w armii i że daliśmy szereg pokazów w Wietnamie i Republice Chin jako Taekwon-Do. No Byung Jik i Lee Nam Suk upierali się przy używaniu nazwy Tang Soo, Hwang Ki wolał Tang Soo. Powiedziałem im: „Nie mogę zrozumieć, dlaczego nalegacie, aby używać terminów zapożyczonych z japońskiego karate. Głównym celem tego spotkania dla mnie jest usunięcie z koreańskiego języka nazwy japońskiego Karate w obu wariantach wymowy: Kong Soo i Tang Soo”. Podnosząc głos, powiedziałem: „Teraz rozporządzamy własną filozofią i technikami koreańskiego pochodzenia, więc zjednoczmy się pod nazwą Taekwon-Do”. Ostatecznie mistrzowie zgodzili się i powstał Koreański Związek Taekwon-Do. Ja zostałem wybrany pre- zydentem Związku, No Byung Jik i Yoon Kwe Byung wiceprezydentami, a Hwang Ki został mianowany przewodniczącym Zarządu. Po raz pierwszy przywódcy sześciu największych Kwanów zgodzili się używać nazwy Taekwon-Do. W trakcie podjetych kroków prawnych zmierzających do uzyskania przez nas członkostwa w Unii, Powstanie Studenckie z 19 kwietnia 1960 roku obaliło rząd prezydenta Rhee, zaś my straciliśmy naszą szansę na przyjęcie. Zabrało nam jeszcze dwa lata, nim nasza aplikacja została przyjęta. Dr Kimm: 16 maja 1961 roku uczestniczył pan w wojskowym zamachu stanu, który przejął ster rządów, a następnie wprowadził na urząd prezydenta gen. Park Hung Hee. Jakie okoliczności spowodowały późniejsze pańskie zdystansowanie się od niego? Gen. Choi: Oficerowie Szóstego Korpusu przed pomnikiem upamiętniają cym II wojnę światową. Znaki ,Jin Koon” oznaczają „niechaj żołnierze pójdą naprzód”. Gen. Choi w środku pierwszego szeregu. Rok 1955. Na początek proszę pozwolić mi wyjaśnić stosunki, panujące pomiędzy gen. Park a mną. Byłem jednym ze 110 członków-założycieli Koreańskiej Armii. Gen. Park był moim podkomendnym i nigdy nie zwrócił się do mnie inaczej, jak „Sir”. Przyłączyłem się do zamachu stanu na wieść od jednego z członków mojego sztabu, że przywódcą przewrotu wojskowego jest gen. Chang Do Young, Szef Sztabu Armii. Gen. Choi w rozmowie z prezydentem Park Chung Hee na bankiecie w 1962. Jak miałem się później przekonać. Park jedynie posłużył się nazwiskiem gen. Chang, aby nakłonić niezaangażowanych do przyłączenia się do puczu. Gdy przewrót się powiódł, gen. Park oskarżył gen. Chang o przekonania kontrrewolucyjne i wygnał go do Stanów Zjednoczonych. Początkowo gen. Park obiecywał Koreańczykom, że powróci do armii natychmiast po przewrocie. W rzeczywistości gen. Park i jego personel szykowali przechwycenie władzy prezydenckiej. Nalegałem na gen. Park, by dotrzymał obietnicy danej narodowi zdobywając tym postępkiem wieczny szacunek u ludzi. Zamiast przyjąć moją radę, wymusił na mnie przejście w stan spoczynku i mianował ambasadorem w Malezji. i jak najszybciej wrócił do armii, Dr Kimm: Dlaczego Koreański Związek Taekwon-Do w 1962 roku zmienił nazwę na Koreański Związek Tae Soo Do? Czlonkowie Drugiego Światowego Tournee Pokazowego TKD w roku 1965. Gen. Choi: W czasie, gdy mianowano mnie ambasadorem w Malezji w 1962 roku, ponowiłem próbę zarejestrowania Koreańskiego Związku Taekwondo w Koreańskiej Unii Sportowej. Przywództwo poszczególnych Kwanów sprawowała wtedy nowa generacja mistrzów. Zaprosiłem do swojego domu Um Eung Kyu, prezydenta Chung Do Kwan, Lee Jong Woo, Szefa Instruktorów Ji Do Kwan i Lee Nam Suk, prezydenta Chang Moo Kwan. Spotkanie zdominowała dyskusja nad tym, jakiej należy używać nazwy. Powiedziałem im, że jako nazwa zostało już przyjęte Taekwon-Do i jeśli chcą nadal dyskutować o jakiejś innej, to lepiej niech się zabierają. Następnie opuściłem zebranie. Kilka dni później gazety doniosły o zmianie nazwy Taekwon-Do na Tae Soo Do i wybraniu mnie na prezydenta Koreańskiego Związku Tae Soo Do. Nie przyjąłem tego stanowiska, ponieważ nie godziłem się ze zmianą nazwy. Tak czy owak miałem wyjechać do Malezji i nie wracać do Korei przez wiele lat. Zarekomendowałem gen. Chae Myung Shin na funkcję prezydenta Związku Tae Soo Doo. Otrzymał on ode mnie 5 dan w Taekwon-Do. Dla zapewnienia Taekwon-Do przyszłości, nakazałem szefowi Chung Doo Kwan Um Eung Kyu, szefowi Oh Do Kwan Nam Tae Hee i szefowi Studenckiego Związku Taekwon-Do Hyun Jong Myung, by wspólnie utworzyli Koreański Związek Taekwon-Do. Następnie wyjechałem do Malezji. Dr Kimm: Co pan osiągnął jako ambasador Korei w Malezji? Gen. Choi: Kiedy przyjechałem do Malezji, ludzie wiedzieli tam niewiele o Korei. Za najlepszy sposób przekazania im wiedzy o mojej ojczyźnie uznałem swoją sztukę kaligrafii oraz Taekwondo. Na własny koszt zorganizowałem wystawę mojej kaligrafii oraz fotografii, ukazujących techniki Taekwon-Do. Dziennikarzy uczestniczących w otwarciu wystawy bardzo zainteresowało Taekwon-Do i prosili mnie, abym zademonstrował kilka technik. Rozebrałem się do koszulki i wykonałem dla nich kilka technik Taekwon-Do. Następnego dnia artykuły i zdjęcia z mojego pokazu ukazały się w wielu gazetach. Nie zostało to przychylnie odebrane w Seulu. Członkowie rządu Korei uznali pokaz w samej koszulce za uwłaczający godności ambasadora. Za to premier Malezji, Dung Ku Rama, nagrodził moją wystawę Taekwon-Do i poprosił mnie, abym zorganizował pokaz Taekwon-Do dla uczczenia obchodów Malezyjskiego Dnia Niepodległości w 1963 roku. Pokaz Taekwon-Do był transmitowany przez telewizję i oglądany w całej Malezji, a także przez widzów w krajach sąsiednich. Wkrótce kraje te poprosiły o instruktorów, żeby nauczali ich obywateli sztuki walki. Taekwon-Do zaczęło rozprzestrzeniać się w południowo-wschodniej Azji i w każdym z krajów powstawały narodowe federacje Taekwon-Do. W lutym 1964 roku poleciałem do Sajgonu w Wietnamie, żeby spotkać się z majorem Baek Joon Ki, szefem koreańskich instruktorów Taekwon-Dow Wietnamie. Major ten był świetnym oficerem i dobrym instruktorem Taekwon-Do. Zebrał on wszystkich instruktorów z całego Wietnamu na seminarium, podczas którego przedstawiłem stworzone przez siebie układy. Ponieważ seminarium zorganizowano w ostatniej chwili, jedynym dostępnym miejscem do trenowania był dach hotelu. Było tam okropnie gorąco i wilgotno. Obecny na seminarium koreański ambasador w Wietnamie, gen. Shin Sang Chul, obawiał się później o moje zdrowie z powodu panujących warunków. Obecni na tym seminarium instruktorzy opanowali podczas niego nowe formy, a następnie rozpoczęli nauczanie ich w Wietnamie. Później wysłałem rękopis z nowymi formami do ppłk Woo Jong Lim, szefa Oh Do Kwan w Korei i poleciłem mu, aby nauczał ich w Oh Do Kwan, Chung Do Kwan i w Armii Koreańskiej. Do lata 1964 roku ukończyłem prace nad 20 z 24 form, kładąc trwały fundament technik i układów formalnych dla przyszłego angielskojęzycznego wydania podręcznika Taekwon-Do. Działo się to w czasie, gdy nowe formy stawały się coraz popularniejsze w południowo-wschodniej Azji oraz Korei. Dr Kimm: Gdy powrócił pan do Korei w 1965 roku, został pan wybrany na prezydenta Koreańskiego Związku Tae Soo Do. Jednak zaraz potem zmienił pan jego nazwę na Koreański Związek Taekwon-Do. Proszę mi powiedzieć, jaka była wtedy sytuacja Taekwon-Do w Korei? Taekwon-Do w Europie: w Dobokach od lewej: Park Jung Soo, Kwon Jae Hwa, Kim Joong Keun. Gen. Choi: Kiedy wróciłem do Korei, Koreański Związek Tae Soo Do był członkiem Koreańskiej Unii Sportowej. Przepisy zawodów sportowych Tae Soo Do nie różniły się wiele od tych z japońskiego karate. Wiedziałem, że muszę dokonać zmian, a pamiętałem stare koreańskie powiedzenie: „By schwytać tygryska, musisz wejść do tygrysiej nory”. Zostałem zatem prezydentem organizacji. Wkrótce potem zorganizowałem walny zjazd i wystąpiłem z propozycją zmiany nazwy z Tae Soo Do na Taekwon-Do. Wniosek o zmianę nazwy przeszedł jednym głosem i pamiętam, jak jeden z delegatów płakał i lamentował z tego powodu. Udało mi się postawić na swoim dlatego, że choć prezydent Park nie zgadzał sie ze mną w kwestiach politycznych, to jednak nadal cieszyłem się posłuchem i wpływami jako dwugwiazdkowy generał w stanie spoczynku oraz ambasador. Dr Kimm: W 1966 roku utworzył pan Międzynarodową Federację Taekwon-Do. Jaki był cel założenia organizacji i z czyjej pomocy pan korzystał? Ceremonia inauguracji Międzynarodowej Federacji Taekwon-Do w roku 1966.. Gen. Choi: W roku 1965, kiedy byłem prezydentem Koreańskiego Związku Taekwon-Do, mój przyjaciel, ambasador Korei w Zachodnich Niemczech, gen. Choi Duk Shin powiadomił mnie, że jest w Europie zainteresowanie tournee pokazowej grupy Taekwon-Do. Wziął na siebie starania o oficjalne zaproszenia dla drużyny pokazowej z sześciu krajów Europy i Azji. Przedłożyłem przepisowy kosztorys podróży Gabinetowi Prezydenta. Nazwa turnee brzmiała „Kukki Taekwon-Do Goodwill Demonstration Team” (Pokazowa Grupa Narodowego Taekwon-Do). Po raz pierwszy użyłem w urzędowym dokumencie zwrotu Kukki Taekwon-Do (narodowe Taekwon-Do). Gen. Choi wkrótce po elekcji na Prezydenta ITF.. Członkami drużyny byli: Han Cha Kyo, Park Jong Soo, Kwon Jae Hwa i Kim Joong Keun. Ja byłem liderem zespołu. Odwiedziliśmy Niemcy, Włochy, Egipt, Turcję, Malezję i Singapur. Pokazy odniosły wielki sukces i zapewne w jakimś stopniu zaważyły w powstawaniu narodowych organizacji Taekwon-Do w tych krajach. 22 marca 1966 reprezentanci 9 krajów zebrali się w Seulu, żeby stworzyć Międzynarodową Federację Taekwon-Do (International Taekwon-Do Federation). Honorowym prezydentem został Kim Jong Phil, przewodniczący rządzącej partii Kong Hwa Dang, mnie wybrano na prezydenta. Lee Han Ra, malezyjski minister handlu i przemysłu, został wiceprezydentem, Um Eung Kyu sekretarzem generalnym i Lee Jong Woo przewodniczącym komitetu technicznego. Po raz pierwszy w historii Korei kwatera główna jakiejkolwiek organizacji międzynarodowej znalazła się w Seulu, zaś prezydentem tej organizacji został Koreańczyk. Uczestnicy Pierwszego Kursu Instruktorów Międzynarodowych ITF, 15 kwietnia 1971. Gen. Choi na pokazie w Teatrze STU w Krakowie, rok 1978. Założycielami Międzynarodowej Federacji Taekwon-Do były Korea, Wietnam, Malezja, Singapur, Niemcy Zachodnie, USA, Turcja, Włochy i Egipt. Organizacja rozrosła się bardzo szybko do 30 członków w ciągu zaledwie dwóch lat. Dr Kimm: Jakim sposobem Taekwon-Do zdobyło tak wielką popularność i masowość w trakcie Wojny Wietnamskiej? Gen. Choi: Wietnam był pierwszym krajem, gdzie nauczano Taekwon-Do na tak wielką skalę. Jak wspomniałem poprzednio, prezydent Go Din Diem był pod wielkim wrażeniem naszych pokazów w roku 1959 i prosił o instruktorów dla szkolenia żołnierzy wietnamskich. Pierwszą grupą instruktorów kierował major Nam Tae Hee, przybyła ona do Wietnamu w roku 1962. Instruktorzy ci uczyli Taekwon-Do żołnierzy wietnamskich, zwykłych obywateli oraz Koreańczyków i żołnierzy innych narodowości stacjonujących w Wietnamie. Wraz z eskalacją działań wojennych, liczba wysyłanych do Wietnamu instruktorów rosła. Do 1973 roku wysłano do Wietnamu 647 instruktorów Taekwon-Do. Dzięki nim, ćwiczący byli na bieżąco z postępami w technice oraz nowymi układami w miarę, jak powstawały. Siła treningu Taekwon-Do koreańskich żołnierzy oddziaływała psychologicznie na Viet Cong. Trening Taekwon-Do zapewnił żołnierzom koreańskim doskonałą kondycję fizyczną, siłę umysłu i techniki bojowe przewyższające inne. Przywódcy Vietkongu zalecali swoim oddziałom wycofanie się bez podejmowania walki w wypadku bezpośredniego spotkania z żołnierzami koreańskimi. Ironicznie mówiąc, olbrzymie zasługi w upowszechnieniu Taekwon-Do położyła wojna. Wielu cudzoziemskich żołnierzy ćwiczących Taekwon-Do w Wietnamie zapraszało później swoich instruktorów do odwiedzin w ich ojczystych krajach. Wietnam dał wielu instruktorom sposobność nauczania Taekwon-Do na całym świecie. Dr Kimm: Generale Choi, zadam panu trudne i osobiste pytanie. Dlaczego wyemigrował pan z Korei? Gen. Choi: Władza gen. Park Chung Hee nad państwem umocniła się wraz z jego powtórną elekcją na urząd prezydenta Korei. Obserwując zmiany klimatu politycznego w Korei doszedłem do przekonania, że jeśli pozostanę w kraju nadal nie popierając jego polityki, czeka mnie areszt domowy lub więzienie. Widziałem, co był zdolny uczynić swoim przeciwnikom politycznym. W tych okolicznościach nie mógłbym swobodnie promować Taekwon-Do ani prowadzić Międzynarodowej Federacji Taekwon-Do. Taekwon-Do zaś było moim życiem. Po wyborach prezydent Park polecił Kim Un Yong, zastępcy szefa prezydenckich sił ochrony, przejąć kontrolę nad Koreańskim Związkiem Taekwon-Do. Krótko potem Koreański Związek Taekwon-Do zaczął mieszać się w sprawy Międzynarodowej Federacji Taekwon-Do. W sierpniu 1971 roku przewodniczyłem zebraniu Stałego Komitetu Międzynarodowej Federacji Taekwon-Do. Powiedziałem tam: „Drodzy reprezentanci, prezydentem Międzynarodowej Federacji Taekwon-Do jest wprawdzie Koreańczyk, ale to niekoniecznie oznacza, by ITF musiał być kontrolowany lub sterowany przez rząd koreański. To jest organizacja międzynarodowa i jako taka nie może pozwolić, aby jakikolwiek kraj miał wpływ na jej decyzje poprzez bezprawne naciski”. Po tym spotkaniu zacząłem planować potajemny wyjazd z Korei. Dr Kimm: Czy zdecydował się pan na emigrację akurat do Kanady z jakiegoś szczególnego powodu? Gen. Choi: Tak. Po pierwsze, choć Kanadę należy uważać za członka bloku zachodniego, utrzymuje ona jednak neutralne stanowisko w kwestiach międzynarodowych. Uznałem, że właśnie z Kanady najdogodniej będzie mi swobodnie podróżować po państwach bloku wschodniego, zachodniego oraz Trzeciego Świata, by rozpowszechniać sztukę Taekwon-Do. Po drugie, geograficznie, Kanada leży wpół drogi pomiędzy Europą i Południową Ameryką, co ułatwia podróże na oba te kontynenty. Trzeci powód był taki, że mój drogi student Park Jong Soo założył właśnie w Kanadzie silną fundację Taekwon-Do i kierował cieszącą się wielkim powodzeniem szkołą. To ułatwiało przeniesienie Kwatery Głównej Międzynarodowej Federacji Taekwon-Do do Kanady. Na koniec brałem pod uwagę fakt, że w roku 1976 Igrzyska Olimpijskie miały odbyć się w Montrealu. Uznałem, że baza w Kanadzie dałaby znakomitą sposobność, by promować Taekwondo jako sport olimpijski. Dr Kimm: Jaka była reakcja rządu koreańskiego na wieść, że dwugwiazdkowy generał w stanie spoczynku wyemigrował właśnie do Kanady? Gen. Choi: Prezydent Park wysyłał wielu prominentnych członków Zgromadzenia Narodowego, żeby próbowali przekonać mnie do powrotu do Korei. Zapewniali mnie, że prezydent planuje dla mnie stanowisko rządowe w rodzaju ministra spraw zagranicznych lub ambasadora w kraju, który sam sobie wybiorę. Gdy odrzuciłem te wstępne namowy, prezydent wysłał wielu moich bliskich przyjaciół, by namówili mnie do powrotu. Gdy to zawiodło, prezydent porwał mojego syna i córkę, grożąc ich życiu w razie odmowy powrotu. Przekazałem mu następującą odpowiedź: „Stawiam Taekwon-Do ponad życie mojego syna”. Prezydent Park, znając mój charakter i determinację, rozkazał Kim Un Yong, by założył Światową Federację Taekwondo dla zwalczania Międzynarodowej Federacji Taekwon-Do. Dr Kimm: Jakie wyrzeczenia przyniosło panu 25 lat emigracji? Gen. Choi: Nikt nie może wiedzieć, jak samotne jest życie emigranta. Nie posiadam majątku ani bliższych przyjaciół, z którymi mógłbym się pośmiać czy pożartować. Nigdy jednak nie żałowałem mojej decyzji opuszczenia Korei, ponieważ umożliwiła mi rozpowszechnienie Tae-kwon-do na cały świat. Nauczałem Taekwon-Do bez względu na rasę, religię, narodowość czy ideologię. Pod tym względem jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i napawa mnie dumą, że pozostawiam na tym świecie ślad po sobie. Misja upowszechniania Taekwon-Do na świecie stawia wielkie wymagania. Stale podróżowałem prowadząc seminaria, przewodząc pokazom i turniejom. Robiłem to pomimo zamachów na moje życie, organizowanych przez oficerów koreańskiej agencji wywiadowczej i koreański personel dyplomatyczny. Agenci rządu koreańskiego przekazywali służbom ochrony lotnisk informacje, jakobym był szefem organizacji terrorystycznej usiłującej zgładzić prezydenta Korei i że nie należy dopuszczać do mojego wjazdu do danego kraju. Naciskali na właścicieli sal treningowych, by odmawiali wynajmowania ich na moje seminaria. Nieraz zdarzało mi się prowadzić seminarium w publicznym parku. Wielokrotnie powierzali misję porwania mnie niektórym z moich dawnych studentów. Były też próby zamachów na moje życie przez uzbrojonych zabójców. Oficerowie koreańskiego CIA grozili krewnym instruktorów ITF uczących poza Koreą, by zerwali współpracę ze mną. Oficerowie tajnych służb straszyli instruktorów ITF na emigracji, że ważność ich paszportów nie zostanie przedłużona, jeśli będą nadal utrzymywać współpracę ze mną. W ten sposób stopniowo, z biegiem czasu większość moich instruktorów opuściła mnie. Jednak presja, jaką na mnie wywierał rząd koreański, uczyniła mnie silniejszym niż kiedykolwiek i sprawiła, że włożyłem całą swoją energię w pracę nad nowymi technikami Taekwon-Do. W całym świecie nauczam jednolitego systemu Taekwon-Do. Dr Kimm: Generale, zorganizował pan pierwsze Mistrzostwa Świata w Montrealu w 1974 roku. Czy mistrzostwa są rozgrywane do dzisiaj? Gen. Choi: Tak, we wrześniu 1999 roku zostaną rozegrane w Argentynie XI Mistrzostwa Świata. Do 1969 roku Międzynarodowa Federacja Taekwon-Do liczyła 30 krajów członkowskich. Planowałem rozegranie pierwszych mistrzostw Świata w Korei, ale nigdy się to nie spełniło. Po przybyciu do Kanady okazało się, że rozporządzam większą swobodą w planowaniu i organizacji zawodów sportowych. Odbyły sie one w Kanadzie, następnie w USA, Argentynie, Szkocji, Grecji, na Węgrzech, znowu w Kanadzie, Północnej Korei, Malezji, Rosji i ponownie w Argentynie w tym roku. W rozgrywkach o mistrzostwo świata mamy walkę, układy i konkurencje rozbić. Dr Kimm: Słyszałem od wielu osób, że angażował się pan w polityczną działalność przeciwko rządowi koreańskiemu. Czy zechciałby pan skomentować te oskarżenia? Gen. Choi: Należy rozróżniać działalność antyrządową od wymierzonej przeciwko dyktaturze. Podejmowałem działania przeciwko dyktatorowi Park Chung Hee i jego zwolennikom. Znałem Park Chung Hee lepiej, niż ktokolwiek inny. Nie wierzyłem w kwalifikacje Parka do pełnienia obowiązków głowy państwa i nigdy nie uznałem go za prawomocnego prezydenta. Ukończył Japońską Akademię Wojskową i w czasie okupacji walczył z Koreańską Armią Rewolucyjną. Po wyzwoleniu Korei spod japońskiej okupacji, przyłączył się do Armii Koreańskiej i w niedługi czas potem, wszczął spisek wymierzony w prawowite władze koreańskie. Byłem w składzie sędziowskim sądu wojskowego, który skazał go za to na śmierć. Uczestniczyłem w jego zamachu stanu, wierząc, że temu ruchowi przewodzi gen. Chang Do Young, Szef Sztabu Armii. Okazało się jednak, że Park jedynie użył nazwiska generała, by oszukańczo nakłonić wielu dowódców wojskowych do uczestnictwa w puczu. Generał Chung i ja byliśmy wśród sędziów trybunału wojennego, którzy wcześniej rozstrzygali w procesie Parka. Przymusił do przejścia w stan spoczynku wielu wyższych dowódców pozostających w opozycji wobec jego kandydatury na prezydenta, włączając w tę liczbę mnie, zaś gen. Changa wysłał na emigrację do Stanów Zjednoczonych. Po objęciu przyden-tury, Park wielokrotnie zmieniał konstytucję koreańską, stając się de facto prezydentem dożywotnim. Posługując się koreańskimi tajnymi służbami ściśle kontrolował wolność narodu koreańskiego. W końcu klimat polityczny zmusił mnie do emigracji do Kanady. W Kanadzie próbowałem powiadomić światową opinię publiczną, co się dzieje w Korei. Poprzez media wzywałem koreańskie wojsko do obalenia dyktatury Parka i odbudowy demokracji w Korei. Dyktatura Parka trwała 18 lat, od 1961 do 1979 roku. Gdyż cóż się przydarzyło? Zaufanie do własnego szefa tajnych służb KCIA, gen. Kim Jae Kyu, kosztowało Parka życie. Lecz śmierć Parka nie położyła kresu rządom totalitarnym. Władzę przejęli gen. Chun Doo Hwan i gen. Ro Tae Woo, utrzymując rządy wojskowe do początku 1990 roku. W tej sytuacji, można mówić o moich działaniach przeciwko dyktaturze, nie zaś przeciwko koreańskiemu narodowi. Dr Kimm: Kiedy i dlaczego odwiedził pan Północną Koreę? W jaki sposób wizyta ta odmieniła losy Międzynarodowej Federacji Taekwon-Do? Gen. Choi: Emigrowałem do Kanady wiedziony pragnieniem rozpowszechniania Taekwon-Do na całym świecie bez względu na ideologię, rasę, religię czy narodowość. W Kanadzie uznałem, że rozsądnie byłoby nauczać Taekwon-Do w Północnej Korei i wyszkolić instruktorów, którzy następnie mogliby wziąć na swoje barki dalsze rozpowszechnianie mojej sztuki. Byłem zdania, że za pośrednictwem Północnej Korei, Taekwon-Do mogłoby rozprzestrzenić się do innych krajów komunistycznych oraz krajów Trzeciego Świata. W krajach kapitalistycznych widziałem wielu instruktorów o miernych kwalifikacjach zakładających własne szkoły jedynie dla pieniędzy. Postanowiłem wyszkolić na instruktorów pólnocnych Koreańczyków, ludzi niespaczonych zachodnim komercjalizmem. Liczyłem, że droga ta pozwoli rozpowszechnić filozofię i technikę prawdziwego Taekwon-Do. Miałem nadzieję też, że takie rozwiązanie okaże się bodźcem stymulującym i motywującym dla instruktorów wolnego świata. Większość wyszkolonych przeze mnie instruktorów nauczających w krajach poza Koreą, zaczęła odchodzić ode mnie po powstaniu Światowej Federacji Taekwon-Do. W 1980 roku jedynie 10 koreańskich instruktorów nadal trwało u mojego boku. Gdy moi oddani studenci odchodzili ode mnie, czułem w sercu ból. Ta sytuacja dała mi jednak sposobność do rozwinięcia nowych technik i poszukiwania nowych źródeł instruktorów. W 1982 roku Kim Yoo Soon, Przewodniczący Unii Sportowej KRL-D, zaprosił mnie wraz z drużyną pokazową do złożenia wizyty w Korei Północnej. Wicepremier Chung Joon Ki i wielu innych, wysokiej rangi członków rządu powitało piętnastosobową drużynę pokazową na lotnisku w Pyong Yang. Podczas dwutygodniowej wyprawy odwiedziliśmy wiele miast, zaś pokazy odniosły wielki sukces. Sukces tak znaczący, że przed naszym wyjazdem minister Chung oświadczył: „Podjęliśmy decyzję o wprowadzeniu Taekwon-Do do nauczania w naszym kraju, proszę więc o przysłanie nam instruktorów”. Po moim powrocie z Pyong Yang, trenowałem mistrza Park Jung Tae przez sześć miesięcy w suterenie mojego domu, eliminując z jego technik nawyki z karate. Mistrz Park wyjechał do Północnej Korei i rozpoczął nauczanie Taekwon-Do w lutym 1982 roku. Płacono mu 2000 dolarów miesięcznie, a uczył przez siedem miesięcy. We wrześniu 1982 roku powróciłem do Północnej Korei i prowadziłem dwudniowe seminarium, na którym uczyłem subtelniejszych szczegółów i detali układów i technik. Czterdziestu czterech studentów zostało poddanych egzaminowi. Dziewiętnastu spełniło wymagania egzaminacyjne na czwarty dan, a pozostali na trzeci. Po egzaminie mistrz Rhee Ki Ha był bardzo zadowolony i pytał mnie, jakim sposobem udało im się opanować tak wiele układów i technik w tak krótkim czasie. To był cud Taekwon-Do. Sam w uniesieniu mówiłem do mistrza Rhee i mistrza Park: „Teraz mam dość instruktorów, by rozpowszechnić Taekwon-Do na cały świat!”. Wraz z nowo promowanymi instruktorami daliśmy pokazy w Pyong Yang, Nam Pho i Chung Jin. Zostały one przyjęte z olbrzymim entuzjazmem. Nagrodziłem mistrza Park za jego wspaniałe nauczanie w Północnej Korei i promowałem go na ósmy dan. Dzisiaj w Północnej Korei trenuje się Taekwon-Do w sali gimnastycznej każdej szkoły, podstawowej czy średniej. Poziom trenujących należy do najlepszych na świecie. I wielu instruktorów z Korei Północnej wyjeżdża za granicę, żeby nauczać Taekwon-Do. Dr Kimm: W swej historii, narody koreański, chiński i japoński prowadziły wymianę zdobyczy kulturalnych oraz wojny przeciw sobie. Kiedy Taekwon-Do po raz pierwszy pojawiło się w Chinach i jakie to miało znaczenie? Gen. Choi: Jak pan wie, Korea i Chiny leżą bardzo blisko siebie geograficznie. Chiny jako większy kraj, traktowały Koreę jak starszy brat swego młodszego brata. Taekwon-Do odwróciło ten model myślowy. Rząd Republiki Chin zaprosił koreańską drużynę pokazową na pokazy w Tajpei w roku 1959, zaraz po wcześniejszym trzytygodniowym tournee po Wietnamie. Daliśmy pokazy w Dae Buk i Dae Nam. Nasz pokaz w Dae Buk oglądało wielu wysokiej rangi oficjeli chińskiego rządu, z Chiang Kyung Kuk, synem prezydenta i drugą co do władzy osobą w Republice włącznie. W 1967 roku, podczas państwowej wizyty w Chinach, premier Jung Il Kwon otrzymał prośbę od prezydenta Chiang Kai Sek o wysłanie instruktorów Taekwon-Do dla nauczania chińskich żołnierzy. Wybrałem pięciu wybitnych instruktorów i wysłałem do Chin pod kierownictwem podpułkownika Hong Sung In. Gdy odwiedziłem Tajpei rok później, podpułkownik Hong stwierdził, że: „Teraz Korea stała się narodem nauczycieli, a Chiny narodem studentów”. Taekwon-Do zmieniło relacje starszego i młodszego brata na stosunki studenta i nauczyciela. Wprowadzenie Taekwon-Do do Ludowej Republiki Chin było niełatwym zadaniem. Jak kraj długi i szeroki, Chińczycy byli dogłębnie przeświadczeni, że wszelkie wschodnie sztuki walki mogły ujrzeć światło dzienne wyłącznie w Chinach. Wcale nie chcieli uczyć się sztuki walki od innych. Przed końcem 1982 roku zgromadziłem dużą liczbę instruktorów i poprosiłem wiceprzewodniczącego Federacji Sportowej KRL-D, p. Deuk Joon, żeby się skontaktował w naszym imieniu z Chińską Republiką Ludową. Ostatecznie oba kraje zgodziły się wymienić programami sztuk walki i w 1986 roku poprowadziłem grupę 30 instruktorów z Północnej Korei w trasie pokazowej do Pekinu. Zostaliśmy gorąco przyjęci przez p. Suh Jae, Przewodniczącego Chińskiej Federacji Wu Shu. Pokazy odbyły się w Pekinie i Sian City. Widzowie szczelnie wypełnili widownię, zaś odniesiony sukces spowodował milczącą, nieoficjalną aprobatę Chin na rozpoczęcie nauczania Taekwon-Do. Następnego roku, profesor Choi Bong Ki z Uniwersytetu Yun Byun zaprosił mnie, żebym uczył Taekwon-Do 70 studentów. Stopniowo rozpoczęto nauczanie Taekwondo w całych Chinach. Dr Kimm: Generale, kiedy pan wprowadził Taekwon-Do do Japonii oraz jakie ten fakt posiada znaczenie? Gen. Choi: Jednym z głównych powodów stworzenia Taekwon-Do było dla mnie pragnienie odróżnienia go od japońskiego karate. Pragnąłem udowodnić wyższość Taekwon-Do nad karate w technikach i filozofii. Od 1960 roku marzyłem o otwarciu szkoły Taekwon-Do w Tokio, ale przyszło mi cierpliwie czekać na to całe dwadzieścia lat. W 1981 roku, zaproszono mnie do Tokio, abym przedstawił pokaz Taekwon-Do podczas Koreańskiej Konferencji Zjednoczeniowej. Mistrzowie Park Jung Tae, Kim Suk Joon i Jong Young Suk dali olśniewający popis Taekwon-Do. Po pokazie, obecny na widowni Jun Jin Shik podszedł do mnie i nalegał, by wybudować szkołę Taekwon-Do w Tokio. Był on wybitnym koreańskim biznesmenem zamieszkałym wJaponii i zaoferował pokrycie wszelkich kosztów. We wrześniu 1982 roku szkoła Taekwon-Do w Tokio zo- Okładka japońskiego stała otwarta. Jestem głęboko wdzięczny zmarłemu kilka lat miesięcznika o TKD. temu panu Jun. Dzięki jego pomocy, dzień w dzień tysiące Japończyków uczy się Taekwon-Do. Gdy widzę japońskich studentów, wykonujących ukłon do koreańskiej flagi i koreańskich instruktorów, przenoszę się duchem w przeszłość, do czasów japońskiej okupacji Korei. Składam hołd tym, którzy poświęcili życie usiłując odzyskać niepodległość Korei. Dr Kimm: W pewnym momencie podjął pan współpracę z Mas Oyamą w upowszechnianiu Taekwon-Do, lecz partnerstwo to nie zakończyło się sukcesem. Gen. Choi: W 1966 roku, wracając z podróży ze Stanów Zjednoczonych zatrzymałem się w Tokio. Jeden z moich przyjaciół powiedział mi, że Mas Oyama stara się właśnie o japońskie obywatelstwo. Masutatsu Oyama, twórca karate Kyokushinkai w odwiedzinach w ojczyźnie na zaproszenie gen. Choi w roku 1967. Jak pan wie, Mas Oyama urodził się w Korei. Opuścił dom we wczesnym wieku i większość życia spędził w Japonii, jako rezydent narodowości koreańskiej. Postanowiłem spotkać się z nim i podjąć próbę powstrzymania go od przyjęcia obywatelstwa japońskiego. Na początek oddałem cześć jego osiągnięciom w sztuce karate, następnie opowiedziałem mu o życiu jego brata w Korei. Powiedziałem mu, że Korea potrzebuje takich ludzi jak on i jest jego powinnością wrócić do Korei. Przekonywałem, że powinniśmy połączyć siły i wspólnie promować Taekwon-Do i że jeśli usłucha mego wezwania, imię jego wpisze się w historię Korei. Gen. Choi wręcza gościowi upominek. Mistrz Oyama odparł, że rozumie, co chcę mu powiedzieć i powrócił do domu obiecując spotkać się ze mną nazajutrz. Następnego ranka usłyszałem od pana Lee Sung Woo, bliskiego przyjaciela mistrza Oyama, że mistrz odwiedził go po naszej rozmowie poprzedniego wieczoru. Powiedział on p. Lee: „Urodziłem się w Korei, ale przybyłem do Japonii w młodym wieku. Wsparcie premiera Sato pozwoliło mi osiągnąć sukces i pozycję, jaką cieszę się dzisiaj. Premier zachęca mnie do przyjęcia obywatelstwa japońskiego”. Po rozmowie z panem Lee uznałem, że mistrz Oyama waha się w swej decyzji przyjęcia obywatelstwo japońskie, więc zaprosiłem go do Korei. Odwiedziliśmy Seul i wojskową linię demarkacyjną. Zorganizowałem dla niego pokaz Taekwon-Do. Później pojechaliśmy do jego rodzinnego miasta, gdzie po latach ponownie spotkał się z braćmi i krewnymi. Zorganizowałem mu również wywiad w stacji telewizjyjnej KBS TV. Przed wyjazdem do Japonii, powiedział mi na lotnisku Kimpo: Ja jestem prostym człowiekiem, nie sądzę, bym mógł przetrwać w tego rodzaju środowisku”. Potem opuścił Koreę. Chociaż poszliśmy oddzielnymi drogami, ślubowaliśmy braterstwo krwi. Ja jestem starszym bratem, a Mas Oyama jest moim młodszym bratem. Dr Kimm: Jak pan myśli, dlaczego Taekwon-Do rozpowszechniło się tak szybko w całym świecie? Gen. Choi: Po pierwsze, widzę tu olbrzymi wpływ przewrotu w technikach transportu. Od 1959 roku przebyłem tysiące i tysiące mil dając pokazy, prowadząc seminaria i goszcząc na mistrzostwach. Bez samolotów odrzutowych nie byłoby możliwe takie przemierzanie świata. Po drugie, ogromną rolę odegrały tu przemysł wydawniczy oraz elektroniczny. Miliony adeptów i instruktorów uczyły się Taekwon-Do z moich książek, kaset wideo i płyt CD-ROM. Trzecim powodem jest, że techniki Taekwon-Do są daleko Gen. Choi i władze ITFpodczas obchodów 20-lecia wyższej jakości niż w pozosta- w siedzibie ITF we Wiedniu w Austrii, w roku 1986. łych sztukach walki. Jego filozofia opiera się na moich własnych doświadczeniach oraz na mądrości Azji. Techniki oparte są na ruchach opracowanych naukowo. Na koniec, chcę podkreślić wielkie zasługi położone przez wszystkich instruktorów Taekwon-Do uczących we wszystkich krajach świata. Dr Kimm: Czy zjednoczenie Międzynarodowej Federacji Taekwon-Do i Światowej Federacji Taekwondo mogłoby pomóc w zjednoczeniu Północnej i Południowej Korei? Gen. Choi: Tak jest. Północna Korea jest członkiem Międzynarodowej Federacji Taekwon-Do, a Południowa Korea jest członkiem Światowej Federacji Taekwondo. Zjednoczenie Tae-kwon-do zmotywowałoby różne grupy, włączając w to polityków, do działań zmierzających do zjednoczenia Korei. W Korei, instruktorzy Taekwon-Do nie mają swobody wypowiedzi, jaką mają instruktorzy pracujący za granicą. Ci właśnie instruktorzy powinni odegrać większą rolę i stać się pomostem pomiędzy Południową a Północną Koreą. By uchylić drzwi pomiędzy obu stronami, instruktorzy uczący za granicą powinni przyjeżdżać i uczestniczyć w seminariach, pokazach i mistrzostwach obydwu federacji. Częsty kontakt pomiędzy instruktorami z obu kręgów eliminowałby nieufność. Stworzenie tego rodzaju środowiska byłoby istotnym krokiem ku zjednoczeniu Korei. Dr Kimm: Po powrocie do Korei, co pragnąłby pan zrobić w pierwszej kolejności? U góry po lewej z mistrzem C. E. Sereff, po prawej na bankiecie uświetniającym zakończenie Kursu Instruktorskiego w Denver w Colorado, USA, w lutym 1999. Pozosta łe sceny z prowadzonych przez gen. Choi seminariów. Gen. Choi: Pierwszą rzeczą, jaką bym zrobił, byłyby odwiedziny na grobie mojej matki i okazanie jej szacunku. Tyle jej zawdzięczam, a nie mogłem towarzyszyć jej w ostatnim dniu jej życia, ponieważ przebywałem akurat w Malezji. Po drugie, chciałbym odwiedzić niektórych z moich dawnych przyjaciół. Powspominalibyśmy stare, dobre czasy w wojsku. I wreszcie, chciałbym odwiedzić moich wychowanków Taekwon-Do, żeby zobaczyć, jak też wygląda obecnie ich życie. Dr Kimm: Generale, wiem, że cieszy się pan wspaniałym zdrowiem. Byłem zachwycony widząc, jak pan uczy przez sześć godzin każdego dnia seminarium. Ale gdy opuści pan ten świat, gdzie chciałby pan być pochowany? Gen. Choi: Tak, mam ponad osiemdziesiąt lat i obecnie cieszę się znakomitym zdrowiem. Ale kto wie, co będzie jutro? Nie chcę być pochowany w Północnej Korei, mimo że tam się urodziłem. Również nie sądzę, bym mógł zostać pochowany w Południowej Korei, pomimo że spędziłem tam większość mojej młodości. Alternatywą, jaka mi pozostaje, jest pochówek w Kanadzie, mojej trzeciej ojczyźnie. Dr Kimm: Dziękuję panu za opowieść o pracy nad dziełem swojego życia — Taekwon-Do. Gen. Choi: Proszę bardzo.Opracowanie wersji polskiej: Jerzy Jedut & Witold Brzozowski